2 października 1944 roku skapitulowało Powstanie Warszawskie. 66 lat później żołnierze Armii Krajowej przepraszają za cierpienia, jakich w ciągu 63 dni ciężkich walk z Niemcami doznali cywile.
Rozmowa z gen. Zbigniewem Ściborem-Rylskim Prezesem Związku Powstańców Warszawskich
Tomasz Urzykowski: „Powinniśmy złożyć najwyższy hołd i przeprosić ludność stolicy, że poniosła tak straszne upokorzenia, tak straszne cierpienia -mówił pan na niedzielnej uroczystości odsłonięcia pomnika Poległych, Zamordowanych oraz Wypędzonych Mieszkańców Warszawy. Co pana skłoniło do tego, by przeprosić warszawiaków?
Gen. Zbigniew Ścibor-Rylski: My, powstańcy, wiemy dobrze, jaka tragedia dotknęła ludność cywilną. Pamiętamy rodziny ukrywające się z dziećmi w piwnicach. Moja żona z ośmiomiesięcznym synkiem przebywała wtedy na Chmielnej. Znamy historie osób wygnanych z miasta, wysianych do obozów koncentracyjnych i na roboty. Jako żołnierze odczuwaliśmy to wtedy inaczej. Dzisiaj, po tylu latach, możemy wreszcie głośno powiedzieć, jak było i przeprosić warszawiaków.
To pana inicjatywa?
-Zawsze mówię z serca. Koledzy powstańcy, którzy mnie słuchali, trochę się zdziwili, ale myślą przecież tak samo jak ja. Publicznie trudno nam się przyznać, że Powstanie przyniosło ludziom tak ogromne cierpienia. Ja jednak jestem już w takim wieku, że mogę to powiedzieć bez owijania w bawełnę. Taka była prawda.
Nikt z powstańców nie powiedział wcześniej do warszawiaków: „Przepraszamy” …
-Rzeczywiście. Bo przeprosić powinien generał Bór-Komorowski. To on podejmował decyzje. My byliśmy żołnierzami, wypełnialiśmy rozkazy. Ale - jak rozumiem - zwykli powstańcy również czują się odpowiedzialni za to, co stało się z miastem i jego mieszkańcami.
-Bezwarunkowo tak. Dlatego to my, żołnierze Powstania, wyszliśmy z inicjatywą budowy pomnika Poległych, Zamordowanych oraz Wypędzonych Mieszkańców Warszawy. Prosiliśmy o wsparcie panią prezydent stolicy Hannę Gronkiewicz-Waltz i Muzeum Powstania Warszawskiego. Długo to trwało, bo był problem z napisem na pomniku. Chodziło o liczbę mieszkańców, którzy zginęli. Ostatecznie świętej pamięci Andrzej Przewoźnik, szef Rady Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa, zdecydował, że powinno być 150 tys. I tak jest. Z inicjatywy powstańców wybite też zostały medale przeznaczone dla osób, które ucierpiały 66 lal temu - przeszły wygnania, obozy, przymusowe roboty. Pierwsze medale wręczyliśmy w niedzielę po odsłonięciu pomnika. Pomnik stanął w parku Wolności przy Muzeum Powstania Warszawskiego, w którym pokazuje się przede wszystkim bohaterstwo walczących i gloryfikuje wydarzenia z sierpnia i września 1944 r. Ogrom ofiar wśród cywili jest tam na dalszym planie.
-To prawda. Wielu z nas boli to, że Muzeum Powstania nie wyeksponowało właściwie cierpienia warszawiaków. Chcieliśmy, by ten pomnik i medal były choćby namiastką oddania hołdu ludności cywilnej.
Rozmawiał Tomasz Urzykowski