Wydanie/Ausgabe 138/07.08.2025

2 października 1944 roku skapitulowało Powstanie Warszawskie. 66 lat później żołnierze Armii Krajowej przepraszają za cierpienia, jakich w ciągu 63 dni ciężkich walk z Niemcami doznali cywile.

Rozmowa z gen. Zbigniewem Ściborem-Rylskim  Prezesem Związku Powstańców Warszawskich

Tomasz Urzykowski: „Powinniśmy zło­żyć najwyższy hołd i przeprosić ludność stolicy, że poniosła tak strasz­ne upokorzenia, tak straszne cier­pienia -mówił pan na niedzielnej uroczystości odsłonięcia pomnika Poległych, Zamordowanych oraz Wy­pędzonych Mieszkańców Warszawy. Co pana skłoniło do tego, by prze­prosić warszawiaków?

Gen. Zbigniew Ścibor-Rylski: My, po­wstańcy, wiemy dobrze, jaka tragedia dotknęła ludność cywilną. Pamięta­my rodziny ukrywające się z dziećmi w piwnicach. Moja żona z ośmiomie­sięcznym synkiem przebywała wte­dy na Chmielnej. Znamy historie osób wygnanych z miasta, wysianych do obozów koncentracyjnych i na roboty. Jako żołnierze odczuwaliśmy to wte­dy inaczej. Dzisiaj, po tylu latach, mo­żemy wreszcie głośno powiedzieć, jak było i przeprosić warszawiaków.

To pana inicjatywa?

-Zawsze mówię z serca. Koledzy powstańcy, którzy mnie słuchali, tro­chę się zdziwili, ale myślą przecież tak samo jak ja. Publicznie trudno nam się przyznać, że Powstanie przynio­sło ludziom tak ogromne cierpienia. Ja jednak jestem już w takim wieku, że mogę to powiedzieć bez owijania w bawełnę. Taka była prawda.

Nikt z powstańców nie powiedział wcześniej do warszawiaków: „Przepraszamy” …

-Rzeczywiście. Bo przeprosić po­winien generał Bór-Komorowski. To on podejmował decyzje. My byliśmy żołnierzami, wypełnialiśmy rozkazy. Ale - jak rozumiem - zwykli powstań­cy również czują się odpowiedzialni za to, co stało się z miastem i jego miesz­kańcami.

-Bezwarunkowo tak. Dlatego to my, żołnierze Powstania, wyszliśmy z inicjatywą budowy pomnika Pole­głych, Zamordowanych oraz Wypę­dzonych Mieszkańców Warszawy. Pro­siliśmy o wsparcie panią prezydent stolicy Hannę Gronkiewicz-Waltz i Mu­zeum Powstania Warszawskiego. Dłu­go to trwało, bo był problem z napi­sem na pomniku. Chodziło o liczbę mieszkańców, którzy zginęli. Osta­tecznie świętej pamięci Andrzej Przewoźnik, szef Rady Ochrony Pa­mięci Walk i Męczeństwa, zdecydo­wał, że powinno być 150 tys. I tak jest. Z inicjatywy powstańców wybite też zostały medale przeznaczone dla osób, które ucierpiały 66 lal temu - przeszły wygnania, obozy, przymusowe robo­ty. Pierwsze medale wręczyliśmy w niedzielę po odsłonięciu pomnika. Pomnik stanął w parku Wolności przy Muzeum Powstania Warszawskiego, w którym pokazuje się przede wszyst­kim bohaterstwo walczących i glory­fikuje wydarzenia z sierpnia i września 1944 r. Ogrom ofiar wśród cywili jest tam na dalszym planie.

-To prawda. Wielu z nas boli to, że Muzeum Powstania nie wyekspono­wało właściwie cierpienia warsza­wiaków. Chcieliśmy, by ten pomnik i medal były choćby namiastką odda­nia hołdu ludności cywilnej.

Rozmawiał Tomasz Urzykowski