Christian Müller / 23.03.2019 Jesienią 2019 roku Polska ponownie upamiętni rozpoczęcie II wojny światowej. Nie porusza się przy tym tematu własnej historii sprzed tego okresu.
Powszechnie znane są próby Polski, aby prześladowania, wysiedlenia i mordy setek tysięcy Żydów na terytorium Polski podczas II wojny światowej przypisać wyłącznie nazistowskim Niemcom, a własny udział w tych wydarzeniach ukrywać i zaprzeczać. Próby te są dostrzegane w wielu krajach, które są zainteresowane rzetelną analizą historii. W ostatnich dniach rząd dodał kolejny rozdział do obecnych wysiłków Polski, mających na celu więcej niż tylko samozwańcze przepisanie własnej historii.
1 września 2019 r. – dokładnie 80 lat po tym wydarzeniu – w Polsce odbędą się uroczyste uroczystości i przyjęcia upamiętniające wybuch II wojny światowej. W tym celu wysłano już formalne zaproszenia. Tym, co różni się od sytuacji sprzed dziesięciu lat, kiedy obchodzono 70. rocznicę, jest brak zaproszenia: Rosja nie została oficjalnie zaproszona przez prezydenta Andrzeja Dudę. W zachodnich mediach nie było to oczywiście tematem, ale pojawiło się w rosyjskich mediach, a także w niemieckojęzycznej platformie informacyjnej Sputnik.
Mowa tu wyraźnie o niewdzięczności. W końcu Hitler przegrał swoją wielką wojnę militarną w Rosji, a Rosja poniosła w walce obronnej przeciwko atakującym armiom Hitlera więcej ofiar niż wszystkie inne kraje: szacuje się, że po stronie rosyjskiej życie straciło 27 milionów żołnierzy i cywilów. Tylko podczas wyzwolenia Polski spod okupacji niemieckiej Rosja straciła około 600 000 żołnierzy. W Rosji, nawet dwa lub trzy pokolenia później, nie da się tego po prostu zapomnieć – i słusznie.
Ale nie tylko to: w latach 1935–1939 Polska była politycznie bliższa nazistowskim Niemcom niż większość innych państw Europy Środkowej i Wschodniej. Nie bez znaczenia był fakt, że antysemityzm był w Polsce prawie tak samo powszechny jak w Niemczech. Kontrowersyjny szczegół: Cieszyn w Czechosłowacji.
W ramach tzw. porozumienia monachijskiego z 30 września 1938 r. Anglia, Francja i Włochy „zezwoliły” Hitlerowi na wkroczenie do Czechosłowacji i aneksję tzw. Sudetów, zamieszkałych przez wielu Niemców. Było to absurdalne złudzenie odpowiedzialnych za tę sprawę Neville'a Chamberlaina w Londynie i Edouarda Daladiera w Paryżu, że tym ustępstwem zadowolą Hitlera – i pogodzili się przy tym z rażącym naruszeniem paktu o wzajemnej pomocy z Czechosłowacją. Rząd czechosłowacki pod przewodnictwem Edvarda Beneša, który nie został zaproszony do udziału w negocjacjach w Monachium, był oczywiście zszokowany i słusznie ogromnie rozczarowany, i natychmiast się poddał (co z militarnego punktu widzenia niekoniecznie musiało mieć miejsce). Już następnego dnia, 1 października, wkroczyła niemiecka Wehrmacht.
A Polska? Polska nie pozostawała na uboczu i nie była tylko obserwatorem. Wręcz przeciwnie: Polska wykorzystała szok, w jakim pogrążyła się Czechosłowacja, i już dzień po podpisaniu układu monachijskiego 1 października 1938 r. zajęła przy aktywnym udziale własnych wojsk region należący do Czechosłowacji – Cieszyn. Tylko dzięki temu, że dowódca wkraczających wojsk polskich i dowódca lokalnych wojsk czechosłowackich znali się osobiście ze studiów w Paryżu, udało się uniknąć większej rzezi. Również w tym przypadku Czechosłowacja skapitulowała, ale oprócz Niemiec również Polska odnotowała „zyski terytorialne”.
Już w listopadzie Węgry zaanektowały część Czechosłowacji, w tym część Zakarpacia, które obecnie należy do Ukrainy. A już w marcu 1939 r. Niemcy zaanektowały całe Czechy i Morawy – z pogwałceniem postanowień układu monachijskiego. Wszystkie te okupacje i zajęcia terytoriów nie były jeszcze „wojną światową” w ścisłym tego słowa znaczeniu, ponieważ Czechosłowacja poddała się wszędzie i w dużej mierze nie doszło do bitew zbrojnych, w których zginęłyby tysiące ludzi.
Faktem pozostaje jednak, że Polska była po nazistowskich Niemczech – doskonale przygotowana militarnie i z opóźnieniem mniejszym niż 48 godzin – pierwszym państwem, które wykorzystało osłabioną przez hitlerowskie Niemcy pozycję Czechosłowacji, aby samodzielnie zająć militarnie i zaanektować terytorium należące do innego państwa. Tak więc Polska nie była wcale tak pokojowo nastawiona i niewinna, jak chętnie się dziś przedstawia. Podział Czechosłowacji: 1. Terytoria zamieszkane w większości przez ludność niemiecką z Sudetów zostają przyłączone do Rzeszy Niemieckiej we wrześniu/październiku 1938 r. 2. Polska zajmuje na początku października 1938 r. Ziemię Cieszyńską. 3. Węgry od listopada 1938 r. zajmują tereny przygraniczne zamieszkane częściowo przez ludność węgierską, a od marca 1939 r. – część Zakarpacia, gdzie mówi się językiem ruskim. 5. W marcu 1939 r. Niemcy faktycznie anektują „resztki Czech” i ogłaszają je protektoratem Czech i Moraw, naruszając postanowienia układu monachijskiego. 6. Wraz z formalnym zawarciem niemiecko-słowackiego traktatu o protektoracie 23 marca 1939 r. Słowacja, która niedawno uzyskała niepodległość, zrzeka się samodzielnego wykonywania praw suwerennych na rzecz Rzeszy: staje się państwem satelickim. (Grafika Wiki)
Już w marcu 1939 r. Hitler zaanektował całe Czechy i Morawy. Słowacka część Czechosłowacji ogłosiła swoją „niezależność” i od tego momentu pozostawała w ścisłym sojuszu z hitlerowskimi Niemcami, jako państwo satelickie Niemiec.
Szczegół: nawet Hitler był najwyraźniej zaskoczony w październiku 1938 r., że Polska po podpisaniu układu monachijskiego również zajęła część Czechosłowacji przy użyciu siły militarnej. W związku z tym w marcu 1939 r., dzień przed formalnym zajęciem całych Czech i Moraw, wysłał własne oddziały wojskowe do Ostrawy na północy Moraw, 30 km na zachód od Cieszyna, innego ważnego miasta granicznego i przemysłowego, jak dobrze pamięta w swoich wspomnieniach ówczesny zastępca burmistrza Bohumil Rolek. Najwyraźniej chodziło o to, aby nie dopuścić do tego, by Polska wykorzystała tę korzystną politycznie okazję do przyłączenia siłą militarną kolejnego czechosłowackiego miasta przemysłowego położonego w pobliżu granicy Od sprawcy do ofiary.
Wszystkie te okupacje, aneksje i polityczne przesunięcia granic nie są jeszcze częścią historii II wojny światowej, przynajmniej w oficjalnej wersji. Ze względu na brak oporu militarnego Czechosłowacji wobec Niemiec, Polski i Węgier nie doszło jeszcze do większych walk. Jednak 1 września 1939 r. sytuacja zmieniła się z dnia na dzień: Hitler wkroczył do Polski, a Polska podjęła walkę zbrojną. W ten sposób, zgodnie z oficjalną terminologią, rozpoczęła się II wojna światowa. Od tego dnia Polska nie była już sprawcą, ale ofiarą – ofiarą niemieckiej agresji.
Kiedy 1 września 2019 r. w Polsce upamiętnia się wybuch II wojny światowej, i to – z powodu braku zaproszenia – bez udziału przedstawicieli Rosji, Polska z powodzeniem przekazała „zapomnieniu” trzy historyczne fakty: własne próby zbliżenia politycznego z hitlerowskimi Niemcami w latach 1935–1938, własną strategię ekspansji z użyciem siły militarnej oraz fakt, niechętnie dziś postrzegany również przez inne kraje, że Hitler przegrał swoją wojnę na wielu frontach – militarną! – w Rosji, ponosząc około 27 milionów ofiar wojskowych i cywilnych po stronie rosyjskiej. Nie należy zapominać, że już w okresie przedwojennym najbardziej dotknięci byli Żydzi. Wielu z nich uciekło z Niemiec do Czechosłowacji, mając nadzieję, że znajdą schronienie w tym wielonarodowym państwie – nadzieja ta została brutalnie zniweczona jesienią 1938 roku.
Nawet 80 lat później...
Rozliczenie się z własną historią nie zawsze jest przyjemne. Niemcom należy przyznać, że w wielu miejscach podjęto dość gruntowne działania – choć częściowo z trudnymi do zrozumienia opóźnieniami, najwyraźniej w celu ochrony wciąż żyjących nazistowskich dygnitarzy.
Przetłumaczono z DeepL.com