Wydanie/Ausgabe 131/04.04.2024

W więzieniach i obozach proces dehumanizacji „wrogów” przybrał ekstremalne formy. W Niemczech były to identyczne pasiaki, brak prywatności, nieludzkie przepisy, czekanie na śmierć. Natomiast w Związku Radzieckim w momencie aresztowania więźnia pozbawiano tożsamości, ograniczano kontakt ze światem zewnętrznym, skazywano go w inscenizowanych procesach sądowych. W skrócie - więźniów wykluczano z życia sowieckiego1.

W czasie II wojny światowej zwalczające się totalitarne państwa - Niemcy hitlerowskie i stalinowski Związek Radziecki, rozbudowywały na wielką skalę system obozów. Jeżeli system hitlerowski zawalił się wraz z upadkiem III Rzeszy, to sowieckie łagry po wojnie nadal funkcjonowały. W szczytowym punkcie rozwoju, 1 stycznia 1950 roku wedle oficjalnych danych w łagrach i koloniach karnych przebywało 2 561 351 więźniów, tj. blisko milion więcej niż pięć lat wcześniej2. Hannah Arendt zwraca uwagę na gorszy los więźnia obozu koncentracyjnego od starożytnego niewolnika. W starożytności bowiem niewolnictwo było instytucją wtopioną w system społeczny, a niewolnicy nie byli usuwani z pola widzenia i „pozbawieni ochrony bliźnich i jako swoiste narzędzia pracy mieli określoną cenę, a jako własność określoną wartość”3. Natomiast więzień obozu koncentracyjnego „nie ma ceny, ponieważ można go zawsze zastąpić; nikt nie wie, do kogo należy, ponieważ właściciela nigdy nie widać. Jest absolutnie zbędny z punktu widzenia normalnego społeczeństwa, mimo że w czasie niedoborów siły roboczej, jak w Rosji i w Niemczech podczas wojny, używa się go do pracy”4. Według Arendt instytucja obozów nie została stworzona z myślą o jakichś ewentualnych korzyściach z siły roboczej. Ich trwała funkcja gospodarcza polegała na tym, że finansowały swój aparat nadzorczy. W ZSRR obozy koncentracyjne nazywano obozami pracy przymusowej, „ponieważ radziecka biurokracja miała kaprys dodać im szlachetności tą nazwą”5. W Związku Radzieckim praca przymusowa była czymś normalnym, kiedy to robotnicy nie mieli swobody poruszania się i mogli być arbitralnie kierowani do pracy gdziekolwiek i kiedykolwiek. Okrucieństwa wiążą się z ich ekonomiczną bezużytecznością6. Ponadto wolni robotnicy byli zmuszani do dodatkowej pracy przez tzw. ruch współzawodnictwa pracy. Został on zapoczątkowany w 1935 roku w Związku Radzieckim przez górnika kopalni „Centralnaja” w Irminie Aleksiejewa G. Stachanowa (od jego nazwiska nazwany „ruchem stachanowskim” lub „stachanowszczyzną”)7.

W III Rzeszy naziści, jak uważa Hannah Arendt, doprowadzili tę bezużyteczność do jawnej antyżyteczności, bowiem w czasie wojny pomimo niedoboru materiałów budowlanych i taboru kolejowego zbudowali ogromne „fabryki śmierci” i „przewozili miliony ludzi tam i z powrotem”8. Jesienią 1944 waląca się III Rzesza zmobilizowała tysiące wagonów i dziesiątki tysięcy strażników, aby przewieźć do Oświęcimia i zamordować setki tysięcy węgierskich Żydów, których wcześniej Himmler chciał wymienić z Amerykanami na 40 tys. ciężarówek. Podobnie Stalin ściągał z frontu jednostki NKWD, aby deportować Tatarów i Czeczeńców w głąb ZSRR. W III Rzeszy obozy koncentracyjne przynosiły zyski oprawcom9.

W Związku Radzieckim w 1939 roku obroty obozów wynosiły 4,2 miliarda rubli i zaczęły rosnąć w miarę, jak napływali nowi więźniowie w okresie wojny. Rosła liczba obozów oraz stawały się one coraz większe. To już nie było, jak w latach dwudziestych czy na początku trzydziestych, kilka chat lub baraków ogrodzonych kolczastym drutem, ale prawdziwe olbrzymy przemysłowe. W 1940 w głównym obozie Dalstroju w Siewwostłagu przebywało prawie 200 tys. więźniów. Obóz górniczy Workutłag, który powstał przy kopalni „Rudnik nr 1” w Uchtpieczłagu, w 1938 roku liczył 15 tys. więźniów, a w 1951 już ponad 70 tys10. Na początku 1953 roku w Gułagu siedziało blisko 2 450 000 więźniów. Ponadto do tego wielkiego świata obozowego należało dodać 2 750 000 osadników specjalnych, zależnych od innego zarządu Gułagu11.

W Polsce w łatach 1944-1947 represje miały zasięg masowy, obejmując aktywnych przeciwników „władzy ludowej”, tysiące osób, które nie podejmowały żadnej, zarówno legalnej jak i konspiracyjnej działalności przeciwko nowej rzeczywistości. Podlegały one pacyfikacji czy szeroko rozumianym „operacjom prewencyjnym”12. Dodatkowo represje dotykały ludność niemiecką. Szacuje się niekiedy, że w całej Polsce w sumie było 1 255 obozów i 227 więzień dla Niemców (z tego na ziemiach zachodnich odpowiednio 681 i 119) a śmiertelność, przede wszystkim z powodu chorób, sięgała w nich od 20 do 50 proc. Organizowali je początkowo Rosjanie, ale potem przekazywali Polakom. Wiele też z nich miało charakter prowizoryczny i istniało przez krótki czas. Także w wielu z nich osadzeni mogli wychodzić na zewnątrz13. Oblicza się, że w obozach dla Niemców na terenie całego kraju mogło przebywać od 120 do 200 tys. osób. Z tego umrzeć najmniej 15 tys. (chociaż niewykluczone, że liczbę tę można podwoić). Po wyjściu z obozów ok.1/3 tych ludzi pozostała w Polsce m.in. dlatego, że wierzyli, iż ich zagubieni w czasie wojny krewni powrócą do domów, w których mieszkali przed i w czasie wojny14. Ponadto była to ich tzw. mała ojczyzna, zaś tereny na zachód od Odry były dla wielu po prostu obce. Później już nie mieli możliwości wyjazdu z Polski i musieli podpisywać deklaracje lojalności. Na terenie Górnego Śląska i Zagłębia Dąbrowskiego obozy zaczęto tworzyć już zaraz po zajęciu tego obszaru przez Armię Czerwoną, a później władze polskie.

W niektórych obozach bezpośrednio po zakończeniu wojny bardzo często dochodziło do zamiany miejsc i dawni więźniowie zostawali strażnikami, np. w obozie NKWD w Toszku. Niekiedy tego nie ukrywali przed osadzonymi i chcieli pokazać, że potrafią być bardziej okrutni od swoich katów. Wpływał na to również fakt, że obsady obozów kompletowano w sposób bardzo chaotyczny i nie tylko strażnicy, ale i kierownictwo stanowili ludzie bardzo prymitywni lub wręcz sadyści. Widać tu podobieństwo do niemieckich obozów koncentracyjnych z czasów wojny. Ponadto tak jak kiedyś grozę budziły wśród Żydów i Polaków nazwy Auschwitz, Majdanek, Pawiak, tak na Niemców czy Ślązaków działały: Święto- chłowice-Zgoda, Mysłowice, Sikawa, Łambinowice czy Jaworzno. Skała i bezkar­ność bicia i zabijania była tak duża, że już w marcu 1945 władze obozowe wydały okólnik zabraniający „znęcania się nad więźniami”15. W późniejszym czasie nie było jednak lepiej, tak że nawet I sekretarz PPR Władysław Gomułka oskarżył m.in. WUBP w Gdańsku o stosowanie metod „gestapowskich”16. Oczywiście równie dobrze mogło to dotyczyć innych WUBP i podległych im jednostek, w tym obozów. Podobnie jak w niemieckich obozach koncentracyjnych w obozach pracy, przykładowo w COP Jaworzno, istniała funkcja „kapo”, często nazywana też „gońcami”. Nie musieli oni pracować fizycznie i dostawali lepsze jedze­nie. W zamian za to utrzymywali „porządek”, często w sposób okrutny znęcając się nad innymi więźniami.

1 A. Applebaum: Gułag, Warszawa 2005, s. 158-168; H. Arendt: Korzenie totalitaryzmu, t. 1, Warszawa 1993, s. 481-485.

2 A. Applebaum: Gułag..s. 425.

3 H. Arendt: Korzenie totalitaryzmu, t. 1, Warszawa 1993, s. 477.

4 Tamże.

5 Tamże, s. 477.

6 Tamże, s. 478.

7 Z. Zblewski: Leksykon PRL-u, Kraków 2001, s. 177.

8 H. Arendt: Korzenie totalitaryzmu.., s. 478.

9 Latem 1940 roku Heinrich Himmler zalecił SS taką eksterminacje więźniów, aby osiągnąć z tego jak największe korzyści. Pierwszym koncernem, który wykorzystywał już w 1941 roku siłę roboczą więźniów obozów koncentracyjnych było IG Farbenindustrie. Eksterminacja przez pracę choć mało wydajna - okazała się dobrym interesem dla SS. Tamże, s. 451.

10 A. Applebaum: Gułag... s. 129.

11 N. Werth: Przemoc, represje i terror w Związku Sowieckim, w: Czarna księga komunizmu..., s. 228-230.

12 A. Paczkowski: System represji w Polsce 1944-1989, w: Czarna księga komunizmu. Zbrodnie, terror, represje, praca zbiorowa pod red. Stephane'a Cortouisa, Warszawa 1999, s. 351-355.

13 Madajczyk uważa, że ich liczba podana według źródeł niemieckich jest zawyżona, P. Madajczyk: Przyłączenie Śląska Opolskiego do Polski 1945-1948, Warszawa 1996, s. 237.

14 K. Karwat: Rachunki krzywd. Rozmowa z Helgą Hitsch, korespondentką prasy niemieckiej, au­torką książki „Zemsta ofiar”, traktującej o powojennych obozach dla Niemców, „Dziennik Zachod­ni, nr 248, 22 X 1998.

15 AAN, DWO.lO/3, okólnik DWO nr 34 z 8 III 1945.

16 Wł. Borodziej: Wstęp, Niemcy w Polsce 1945-1950, t. 1. Wybór dokumentów pod red. W. Boro­dzieja i H. Lemberga, Warszawa 2000, s. 84.

Komentarze

1
jargo
4 years ago
branie 'pod pachę" Ann Applebaum jako 'źródło"!!!
Do tego Montefiore o histori Rosji czy prof. Nowak o historii 'w ogóle' z punktu widzenia 'dobrej zmiany!!
Wolne żarty>całe życie żyłem 'ordnung muss sein'>>więcej starania.
Like Like Cytować