Wydanie/Ausgabe 131/04.04.2024

 Miniony rok nie przyniósł Polakom pokoju i pojednania. W rocznicę stanu wojennego rozpoczęto w Sejmie procedowanie ustawy „kagańcowej” mającej ukrócić niezależność sędziów, których władza notabene od dłuższego czasu każe nam nienawidzić. Przygotowana przez ministerialnych urzędników ustawa, łamie Konstytucję i jest sprzeczna z prawem unijnym. List komisarza UE z prośbą o wstrzymanie prac i przeprowadzenie konsultacji z Komisją Wenecką, okazał się bezskuteczny. Politycy i urzędnicy PiS ogłosili, że polskie prawo ma pierwszeństwo nad prawem UE. Skąd takie mniemanie? Widzimy tutaj dwie możliwości. Pierwszą, że te osoby nie znają treści podpisanych umów z UE i drugą, że świadomie łamią te umowy, przygotowując wyjście Polski z Unii Europejskiej.

Ze względu na siłę przyciągania europejskiej kasy, nie ma na razie mowy o wyjściu dobrowolnym - polexicie, jednak nie wykluczamy wyjścia wymuszonego – polwykopu i pełnego przejścia na stronę Wielkiego Brata. Obóz władzy skutecznie wykorzystał koniunkturę gospodarczą i pieniądze europejskie do finansowania swojej polityki i budowania więzi wojskowej z Ameryką. Tą samą, która kiedyś sprzedała Polskę i Polaków Sowietom. Obawiamy się więc naiwności obecnych komsomolców. Widzimy też, że spora część Polaków, ulegając propagandzie władzy i mediów, buntuje się przeciw cywilizacji europejskiej, reprezentowanej przez UE. Uważają oni, że Unia nie powinna pozbawiać Polaków możliwości skutecznej obrony ich tradycji, suwerenności, wiary i moralności przed wyimaginowaną zgnilizną kultury Zachodu.

Najważniejsza jest nacya

Bunt wobec europejskiej kultury tej grupy Polaków, wynika w znacznej części z autentycznej tożsamości tych osób i historii polskiego narodu. Czasem, kiedy na przykład radny PiS w Białej Podlaskiej głosi, że „Joga to grzech”, a pozostali podzielają tę opinię, buntownicy przekraczają granicę śmieszności. Tę granicę przekraczają też samorządy na wschodzie Polski, uchwalając u siebie strefy wolne od LGBT. Ponieważ wielu Polaków nie wie z czego będzie żyć na starość, na podatny grunt trafia przekonanie o tym, że Unia nas okrada. Z drugiej strony, większość państw Unii zalicza Polskę do nieliberalnych demokracji i uważa, że wraz z Węgrami przoduje ona w Europie we wdrażaniu nacjonalistycznego modelu polityki.

Ponieważ jako Ślązakom, trudno nam zrozumieć skąd się biorą w Polsce nacjonalistyczne ciągoty, sięgnęliśmy do polskiej literatury. Odpowiedź znaleźliśmy u Kazimierza Przerwy – Tetmajera, który w 1898 roku w wierszu „Patryota” pisze:

(…) Kto nie z nami, to hołota! Huha!

Vivat „patryota”!

Rozum, wiedza, talent, praca.

U nas bratku nie popłaca!

Postęp i cywilizacya.

W kąt gdzie wchodzi do gry nacya! (…)

Możesz kpem być i cymbałem.

Możesz dureń być siarczysty.

Byleś z mocą i zapałem. Kraj miłował macierzysty!

Dzięki Tetmajerowi dowiedzieliśmy się, że w Polsce od wieków patryoci trzymają się mocno. Są niereformowalni, nie kierują się rozumem, jednak wszystkie działania prowadzą z głębokim przekonaniem o ich słuszności wynikającej z nadzwyczajnej miłości do macierzystego kraju. Trudno im zauważyć, że już samo słowo kraj jest dwuznaczne. Oznacza państwo lub region ( stan, Land ). Polacy od wieków są pod wpływem dwóch różnych cywilizacji europejskich, których symbolem są Rzym i Bizancjum.

Symboliczna granica między tymi cywilizacjami, według Rady Europy przebiega wzdłuż linii łączącej Petersburg i Sarajewo. W przypadku Polski, wyłączając duże miasta, pod względem kulturowym i mentalnym, tę linię w przybliżeniu wyznacza Wisła, dzieląca Polskę na dwa niejednolite regiony (stany), a nawet plemiona. Potwierdzają to wyniki kolejnych wyborów.

Precz z Europą

Z geografii i historii wynika fakt, że w Polsce spotyka się ludzi związanych zarówno z jedną jak i drugą cywilizacją, a także ludzi, którzy wyznają zachodnią konsumpcję i wschodni system wartości. To z biedy i chęci lepszego życia pojawiło się w Polsce wysokie poparcie dla członkostwa w UE. Po wyjściu z biedy, dzięki pomocy UE i dobrej koniunkturze, pojawiła się możliwość pokazania przez część polskich elit politycznych swojej prawdziwej, naturalnej tożsamości. Jej cechy także odnajdujemy we wspomnianym wierszu Tetmajera:

(…) Precz z geniuszem Europy.

Farmazońskim i szatańskim!

My o jedno tylko szlemy.

Modły ‘k niebu z naszej chaty.

By nam buty mogły śmierdzieć.

Jak śmierdziały przed stu laty. (…)

Niechaj śmierdzi jak śmierdziało.

Byle było narodowo. Wolę polskie g…. w polu. Niźli fiołki w Neapolu.

 Nie sądzimy, aby takie poczucie patriotycznej tożsamości usprawiedliwiało „zrzucenie treści żołądka” przez członka delegacji radnych i burmistrza Strzegomia w niemieckim partnerskim mieście Torgau, po pokoju hotelowym, którego doprowadzenie do porządku kosztowało ich bagatela, 1460 euro.

 Coraz trudniej nam żyć pod kołdrą śmierdzącego smogu, nie rozumiemy uporu premiera Morawieckiego wobec europejskiego planu neutralności klimatycznej. Rozumieliśmy umiłowanie węgla przez premier Szydło, bo jest córką górnika, ale światowiec Morawiecki mógłby sobie darować popierane brudnej energetyki i zacząć forsować jej odnawialną alternatywę.

 Za Boga, kolejny już raz, nie potrafimy zrozumieć filozofii abp. Jędraszewskiego. Kiedy Jan Paweł II mówił, że koniecznie należy podjąć skoordynowane i odpowiedzialne przeciwdziałanie, zanim szkody poniesione przez naszą planetę staną się nieodwracalne i w tym samym duchu wypowiada się papież Franciszek, on ekologizm nazywa nową formą totalitaryzmu.

 Dla sporej części wyznawców nowej religii państwowej unijne wartości – szacunek dla prawa, trójpodział władzy, demokracja w prawdziwym tego słowa znaczeniu, wreszcie chrześcijańskie zasady miłości bliźniego - są obce. Najlepiej wychodzi im fatalnej jakości dyskusja na tematy historyczne oraz dzielenie rodaków na prawdziwych patriotów i tych podlejszego sortu. Inaczej - My PiS, to Polska, kto nie z nami, to hołota.

 Byle nie Duda Prawdziwi patrioci głoszą opowieści o wielkości, potędze i chwale narodu w ramach polityki historycznej, która tworzy nową przeszłość. Czynią to, aby zgodnie z teorią Orwella móc panować nad przyszłością. Ze względu na beznadziejną politykę zagraniczną, najpierw II RP, a teraz obecnego Rządu, to się nie udaje. We wrześniu ubiegłego roku europosłowie PiS, wspierani przez jedną europosłankę z Łotwy doprowadzili do uchwalenia rezolucji oskarżającej między innymi Rosję o współudział w wywołaniu II wojny światowej poprzez pakt Ribbentrop – Mołotow. Putin odpowiedział, że to nie Rosja z Niemcami, a Polska z Niemcami są współwinne wywołaniu II wojny światowej, co wywołało konflikt między Polską i Rosją o prawdę jedyną.

 My nie możemy nawet sugerować, kto ma bardziej prawdziwą prawdę, bo nie ma wątpliwości, że nasza prawda jest najważniejsza. Filozof Artur Schopenhauer powiedział – „Prawda jest nową formą nienawiści”. Mając to na względzie, obawiamy się, że między Polską i Rosją może dojść do kolejnego, gorącego konfliktu, w którym zostaniemy bez przyjaciół, nawet tych z za oceanu i z Izraela.

  W 2020 roku będziemy obchodzić wiele okrągłych rocznic historycznych, w tym 100-lecie Bitwy Warszawskiej, której endecy nadali miano „Cudu nad Wisłą”. Z tej okazji będą miały miejsce państwowe i kościelne ceremonie, które także nie pozostaną bez wpływu na stosunki z Rosją. Strona rządowa jako, że cud był wielki, uwieczni go w Warszawie łukiem triumfalnym, a strona kościelna 8. metrową statuą Matki Bożej Łaskawej. W orędziu noworocznym, pan Prezydent oznajmił nam, że słowem które będziemy odmieniać najczęściej w 2020 roku będzie słowo sukces. Żeby to nastąpiło, musiałoby dojść do kolejnego cudu nad Wisłą, mianowicie w perspektywie majowych wyborów musiałoby się spełnić życzenie wielu Polaków – „Byle nie Duda”. Na razie ogarnia ich wstyd, kiedy go słuchają i patrzą na jego zachowanie. Kończąc, składamy życzenia prawdziwym patriotom słowami Tetmajera – „Niechaj żyje stara cnota! Daj nam dalej kisnąć Boże!”, a sobie i zwyczajnym ludziom, życzymy tego, co będzie najtrudniejsze do spełnienia, pokoju na świecie i spokoju ze strony rządzących.