Wydanie/Ausgabe 131/04.04.2024

Protest Strajku Kobiet spod Sejmu 18 listopada poszedł pod TVR gdzie policja urządziła kocioł, odcięła wyjścia, rozpyliła gaz. Policjanci w cywilu wchodzili w tłum protestujących i bili ich i pałkami. W tym samym momencie Jarosław Kaczyński oskarżył opo­zycję o śmierć ofiar koronawirusa.

 Kocioł i gaz

18 listopada około 21.40 policja zamknęła wszystkie wyjścia z pla­cu przed TVP. Demonstranci krzy­czeli: wypuśćcie nas i napierali na policję. Policja na oślep rozpyli­ła gaz. Potem stało się coś jeszcze bardziej niespodziewanego. Poli­cjanci w cywilu zaatakowali grupę protestujących. „Policyjna prowo­kacja” - krzyczeli. Kiedy na miej­sce dobiegli nasi dziennikarze, policjanci w cywilu atakowali leżą­cą kobietę pałką teleskopową. Na pierwszy rzut oka wyglądali jak prawicowa bojówka. „Gdzie jest policja?” - krzyczeli ludzie.

„Wyglądali na dresiarzy, prowo­katorów, ale w pewnym momencie założyli opaski «Policja»” - rela­cjonował Maciek Piasecki.

Potem osoby w cywilu schowały się za umundurowanymi policjantami, którzy je ochraniali. Użyto gazu. Trafiono między innymi Mać­ka, którego trzeba było doprowa­dzić do ratowników. Gaz trafił też dziennikarza Włodzimierza Ciejkę.

- Policja informuje, że każdy, kto chce iść do domu - jest tu kilkaset osób - ma przygotować dokumen­ty, bo musi zostać najpierw wylegi­tymowany- relacjonowała Domini­ka Sitnicka.

„Policja informuje, że zacznie legitymować zgromadzonych. Prosi zachowanie spokoju. Po tym, jak uniemożliwili ludziom rozejście się potraktowali ich gazem. Serio?”

- pisała na Twitterze posłanka Magdalena Biejat, która również została zaatakowana gazem.

Na miejscu byli też poseł Fran­ciszek Sterczewski i posłan­ka Monika Rosa. - Trwają chaotyczne negocjacje. Policja chce wszystkich legitymować; uważa­my, że to zupełnie nieuzasadnio­ne. Mam nadzieję, że uda się to z nimi przegadać. Prosimy o cier­pliwość - mówi Sterczewski.

Debata

W tym samym czasie w Sej­mie trwała debata. Około godzi­ny 21.06 na sejmową mówni­cę weszła posłanka Monika Wielichowska: - To się dzieje na licach teraz. Policjant naruszył moją nietykalność cielesną, zła­mał mi legitymację, wiedział, że jestem posłem - mówiła, zwraca­jąc się do Jarosława Kaczyńskie­go. - Zatrzymujecie na ulicy mło­dych ludzi. Podpalił pan emocje w środku pandemii. Co pan dzi­siaj zrobił z Warszawą? Sejm jest wielką twierdzą. Niech pan wyjdzie i powie, co mamy robić. To jest nie­wiarygodne!

 

Wtedy Kaczyński wstał i wszedł I na sejmową mównicę. Marszałek! Elżbieta Witek, która prawdopodobnie tego nie widziała, ogłosi­ła 10 minut przerwy. Ale Kaczyń­ski zaczął mówić:

- Najpierw to łaskawie zdejmijcie te błyskawice esesmańskie - okla­ski ze strony ław zajętych przez PiS. - To po pierwsze. A po drugie, wszystkie te demonstracje, które żeście popierali i w których w dal­szym ciągu... my nie jesteśmy po imieniu (do jednej z posłanek opo­zycji) ... wszystkie te demonstracje kosztowały życie już wielu osób. Macie krew na rękach. Łamiecie artykuł 165. Powtarzam: nie powinno was być w tej izbie. Dopuściliście się zbrodni.

Chwilę wcześniej przewodniczą­cy klubu Lewicy Krzysztof Gawkowski mówił, że wobec wice­marszałka sejmu Włodzimierza Czarzastego policja użyła siły (...).

18.00-początek, zasieki pod Sejmem

- Nie jestem w stanie zliczyć żoł­nierzy, policjantów i radiowozów - mówił Maciek Piasecki na początku protestu pod Sejmem wśród barykad obstawionych wojskiem. Ulica Wiej­ska została zablokowana przez poli­cję, więc uczestnicy protestu zebrali się na placu Trzech Krzyży.

„Uwaga, uwaga, tu policja” - zna­jomo zaczynało się nagranie pusz­czane z radiowozów, ale tym razem nie informowało o nielegalności zgromadzeń w sytuacji pandemii. Wzywało za to do zejścia z dro­gi. „Blokując drogę, łamiesz pra­wo. Korzystaj z chodnika!” - sły­chać w relacji z protestu. - Policja też jest kobietą. Policja też jest Polką - odkrzykuje jedna z protestujących.

- Brakuje chyba tylko drutu kolcza­stego - komentowała Magdalena Biejat, która relacjonowała na Instagramie, jak dostawała się do Sejmu blokowana przez policję. - To upa­dek władzy, która odgradza się od  swoich obywatelek kordonami poli­cji, zasiekami z barierek. Zamiast uznać, że mamy cholerne prawo do tego, żeby nas traktować jak obywa­telki i dorosłych ludzi, którzy mają swój rozum i sumienie, wolą spro­wadzać policję z całej Polski.

Spacer przez Warszawę

Spacer ruszył z placu Trzech Krzyży. Omijając policyjne blo­kady, protestujący dotarli na uli­cę Marszałkowską, blokując cen­trum Warszawy. Skręcono w Aleje Jerozolimskie, żeby dojść do ron­da de Gaulle’a. Skandowano: „Wol­ność, równość, aborcja na żądanie”. W pewnym momencie gruchnęła wiadomość o tym, że Izba Dyscypli­narna zawiesiła immunitet sędzie­mu Tulei. To pozwoli Prokuraturze Krajowej postawić mu absurdal­ne zarzuty karne za wpuszczenie dziennikarzy na ogłoszenie ważne­go dla obywateli orzeczenia.

Tuleya został też zawieszony w obowiąz­kach sędziego i zmniejszono mu o 20 proc. pensję. „Wstyd zostanie, władza minie” - skandował tłum. W międzyczasie policja zabloko­wała grupę ludzi na placu Trzech Krzyży. - Prywatna ochrona pana Kaczyńskiego, która udaje policję, zatrzymała nam ludzi. Zobaczy­my, kogo jest więcej - mówiła Mar­ta Lempart.

Marsz poszedł w stronę placu Trzech Krzyży, który był odcięty kordonem policjantów. „Chodźcie do nas” - wołano, ale policja niko­go nie przepuszczała. Tłum wokół policjantów robił się coraz gęstszy. Po jednej stronie krzyczano: „Puść­cie ich”, z drugiej: „Puśćcie nas”.

- Chyba chcą nas zamknąć na rondzie; ludzi idących tu od Nowe­go Światu też odcięto. Jest tu dziś na pewno 1500 funkcjonariu­szy z Warszawy, do tego podobno 1500 spoza - relacjonowała Domi­nika Sitnicka. Na wezwanie organi­zatorów protestujący wycofali się w stronę Nowego Światu.

 

Przystanek TVP

Protest doszedł w końcu pod sie­dzibę TVP na plac Powstańców Warszawy. „Blokujemy TVP PiS” - zarządzono. „Kłamcy!” - skan­dował tłum. - Proliferzy byliby bar­dziej prolife, gdyby zaangażowali się w ratowanie klimatu i życia na Ziemi - mówiła jedna z przemawiających kobiet. „Mińsk-Warszawa, wspólna sprawa” - solidaryzowano się z Bia­łorusinami.

Pojawiła się informacja o poli­cyjnych prowokatorach ubra­nych w czarne dresy, którzy weszli w tłum pod TVP. - Jest za dużo ludzi, żeby zamknąć ich w kordo­nie i wyłapywać, więc ludzie, któ­rzy chcą wychodzić, są wypuszcza­ni - relacjonowała Dominika Sitnicka. Przed 21 policjanci zapowiedzieli, że zaczną legitymować.

Dziennikarze OKO.press pode­szli do protestujących chłopaków. Nie chcieli rozmawiać. - Idźcie roz­mawiać z dziewczynami, to ich pro­test, to one powinny mówić. Dziew­czyny powiedziały, że nie boją się legitymowania, a mandatów nie przyjmą. „Nie widzimy podstaw”.

- Premierze, prezydencie, wiem, że nawet na Pornhuba zagląda się czę­ściej niż do konstytucji, proszę ją przeczytać i przestać łamać. Mam 16 lat i będę tu żyła jeszcze wiele lat, chcę żyć w normalnym kraju - apelo­wała jedna z uczestniczek.

- Mam 25 lat, urodziłam się z cho­robą, w której mogę zajść w ciążę tyl­ko przez in vitro. Jest duża szansa powikłań, które spowodują, że będę musiała usunąć ciążę. Jestem wkur­wiona, że państwo odbiera mi pra­wo do posiadania dziecka i usunię­cia ciąży, jeśli będzie zagrożeniem dla mojego ciała - mówiła inna pro­testująca.

Zatrzymania i rozmowy z policją

Około godz. 21 Kolektyw Antyrepresyjny SZPIL (A) poinformował, że na ulicy Pięknej zostało zatrzymanych - wywiezionych przez policję 5 osób.

Policja kordonem rozdzieliła marsz. „Polska policja broni dyktatora” - krzyczano w ich stronę. „Powiedz córce, gdzie dziś byłeś”.

Na placu pod TVP zaczyna się robić coraz gęściej. Padł komunikat: „Wszyscy idziemy Warecką. Zatrzymują? To zostaje­my”. Postanowiono, że protestujący nikogo nie zostawią. - Nie wstyd ci, jesteśmy tu dla ciebie, dla twojej mat­ki, córki, sąsiadki - krzyczała przez megafon Karolina Micuła stojąca przed kordonem policjantów. Jeden z funkcjonariuszy wyszedł z kordonu, żeby ją wciągnąć, ale uciekła. Wcią­gnięto inną osobę. Protestujący krzy­czeli: „Puść ją!”.

- Wciągnięto chyba trzy osoby niedaleko nas, żeby przeprowadzić czynności - relacjonowała Dominika Sitnicka. - Był moment, kiedy poli­cja zupełnie nieprowokowana uży­ła - dodawał Maciek Piasecki. -Tyle policji na parę dzieciaków i sta­rą babę. To naprawdę zaszczyt taką karierę robić, panie policjant? - pyta­ła Polska Babcia. A potem zaczęło się to, o czym czytaliście na począt­ku tekstu - nagła eskalacja ze stro­ny policji. Skąd ta strategia? Próbo­waliśmy dodzwonić się do rzecznika policji, ale telefonu nikt nie odbierał.

OKO.press (19X1), Angora