Wydanie/Ausgabe 131/04.04.2024

Narodowe media twierdzą, że żyjemy w najlepszym kraju, gdzie jest lepiej niż dobrze, a władza cały czas stara się aby było jeszcze lepiej. W takim kraju władza kocha lud, bo miłość jest tam narzędziem sprawowania władzy, zaś lud kocha i szanuje władzę. W złych krajach, władza prowadzi dialog na ulicach i używa przemocy, także fizycznej z biciem włącznie, nie oszczędzając kobiet i nastolatków.

Najlepsze kraje mają wspaniałą historię, największych bohaterów, najlepszy naród, najmądrzejszych polityków i zwykle złych sąsiadów. Oczywiście najlepszy kraj musi mieć najlepszą religię i moralność, bo wówczas sprawowanie władzy można oprzeć na poszukiwaniu najlepszej prawdy narodowej, na której można budować świetlaną przyszłość Narodu.

Prawda mająca swoje źródło w mądrości rządzących, a szczególnie Ojca Narodu, pozwala odróżnić element animalny od ludzi, pierwszy sort od drugiego sortu, prawdziwych patriotów od łajdaków, zdrajców i różnych zakamuflowanych elementów polskojęzycznych. Przy okazji można odróżnić różne gendery od normalnych ludzi. Pamiętać należy o przestrodze Ojca Narodu, że przeciwnicy dobrych zmian, to również element animalny, a także o tym, iż Naród najlepszego kraju stanowi wspólnotę losu, która mimo zaborów, przegranej wojny i okupacji, potrafiła powstać z kolan i odbudować swoją potęgę.

#WarszawkaSieSzczepi

Miniony rok pokazał, że każdy, nawet najlepszy kraj może za sprawą wroga zewnętrznego w każdej chwili stracić swoją potęgę i to na każdym polu. Z zasady, nie interesujemy się i nie komentujemy przygotowań do walki z wrogiem zewnętrznym. Z oczywistych powodów czynimy wyjątek dla pandemii koronawirusa, który ośmielił się zaatakować nie tylko najlepsze państwo, ale przede wszystkim jego naród. W odpowiedzi na ten atak najlepsza władza ogłosiła narodową kwarantannę, której zasady nieustannie zmieniała, do jej zawieszenia włącznie. Do dostarczania potrzebnej aparatury medycznej i środków ochronnych zaangażowano nie tylko wyspecjalizowanych dostawców, lecz również handlarzy bronią i oscypkami. To się nie mogło dobrze skończyć; koronawirus wrócił ze zdwojoną siłą.

Szczęśliwie, wynalezienie w minionym roku przez światowe firmy kilku rodzajów szczepionek przeciwko tej zarazie sprawia, że widzimy światełko w tunelu. Niestety szczepionki nie są narodowe i nie podobają się narodowi do tego stopnia, że większość narodu nie chce się zaszczepić. Uruchomiono zatem wielki program narodowego uświadamiania, w którym nie zamierzamy brać udziału, bo każdy ma swój rozum, w co głęboko wierzymy i może nawet podjąć trzeźwą decyzję, o ile tylko jest niedopity. Do czołowych postaci w uświadamianiu narodu w ramach Narodowego Programu Szczepień należą historycy – Premier i szef jego Kancelarii oraz będący ekonomistą, Minister Zdrowia. Za pośrednictwem Narodowych Mediów, na tle różnych plansz i hasztagów, takich jak #PolskaSieSzczepi lub #SzczepimySię, jesteśmy prawie codziennie raczeni czczą gadaniną, nie widać, tempo zaszczepiania narodu, poza „Warszawką” , jest dramatycznie powolne.

Nie potępiamy zaszczepienia poza kolejnością grupy wybitnych wybrańców, bo wszędzie są równi i równiejsi i tego się szybko nie zmieni. Jako obywatele drugiego sortu, zaszeregowani do grupy pierwszej, chcielibyśmy w końcu poznać termin i miejsce naszego szczepienia oraz rodzaj przeznaczonej dla nas szczepionki, bo tępej sasinady mamy już dość.

Narodowi psychopaci

Od dawna żyjemy w Orwellowskim świecie równych i równiejszych, jednak nigdy wśród równiejszych nie widzieliśmy tylu kacyków naruszających porządek publiczny i odwieczny system wartości jedynie po to, aby chronić swoje „tyłki”.

Wiadomym jest, że każdy najlepszy kraj ma sporo wrogów, bo prymusów nikt nie lubi. Wrogowie są na zewnątrz i wewnątrz kraju. Tych zewnętrznych nie musimy się bać, bo jesteśmy podobno pod opieką Wielkiego Brata zza oceanu.  Gorzej ma się sprawa z wrogami wewnętrznymi, którzy w sposób namolny przeszkadzają najlepszej od niepamiętnych czasów władzy. Nie chodzi o opozycję parlamentarną, bo jej działanie ogranicza się do roli dziada gadającego do obrazu, a o tą, która łazi po ulicach i każe najlepszej władzy i Ojcowi Narodu ***********. W latach naszej młodości takim elementem zajmowała się Milicja, nazywana władzą i często nią była. Dzisiaj zastąpiła ją Policja, lepiej opłacana, wyposażona i ubrana, lecz nieprzewidywalna i stanowiąca jedynie personel Ojca Narodu, który w sile kilkuset osób i ponad 80 radiowozów potrafi się gnieździć wokół jego domostwa. Trzeba naprawdę być psychopatą, aby się na taką farsę godzić.

Wiadomo, że władza, która chce zażywać spokoju musi w każdej chwili być przygotowana do starcia z różnymi awanturnikami. Być może dlatego jesienią ubiegłego roku zakupiono dla Policji 380 tys. sztuk amunicji do broni gładko lufowej i ogłoszono przetarg na dostawę 1,3 miliona sztuk podobnej amunicji. Zakupiono także 6300 pistoletów i ogłoszono przetarg na prawie 18 milionów sztuk ostrej amunicji do nich.

Nie wiemy, czy tymi zakupami kieruje Ojciec Narodu, czy grupa podstępnych kacyków knująca za jego plecami. Nigdy nie myśleliśmy, że w dobrym kraju ktoś nosi się z zamiarem oddania około 20 milionów strzałów, Bóg wie do kogo lub do czego. Broń Boże, aby czasem nie próbowano oddać ich do rodzimego elementu animalnego. Sądzimy, że kochający zwierzęta, Ojciec na to nie pozwoli.

Narodowy chaos

Chociaż mamy Dobrego Ojca Narodu, to często żałujemy, że nie ma On wizji państwa, wizji Europy, ani wizji przyszłości. Jego głównym celem jest sprawowanie władzy do naturalnej śmierci. Może dlatego nie inspiruje innych, zresztą nie ma nawet osobowości, żeby przekonać do siebie większość narodu.

Po przegranej Ojca największego narodu na świecie, naszemu Ojcu pozostał już tylko jeden sojusznik – bratanek do szabli i do szklanki, do której to układanki nasz Ojciec wyjątkowo nie pasuje.

Do rodaków, z kancelarii pierwszego notariusza i opiekuna stoków narciarskich popłynął jednak pocieszający głos, iż zostaną dotrzymane trzy filary naszych stosunków z największym narodem świata: bezpieczeństwo, Trójmorze i energetyka. Zaiste, liche to filary. Tak się składa, że w najlepszym kraju coraz więcej obietnic i zapowiedzi przedstawicieli władzy można włożyć między bajki. Pogrążamy się w narodowym chaosie.

Niektórym, szczególnie wschodnim Polakom, pod wpływem tępej propagandy uprawianej przez narodowe media, marzy się polexit. Rządzącym kacykom, z kolei marzy się złota szlachecka (do) wolność w sprawowaniu władzy i dostępie do kasy. Najgorsze jest jednak to, iż miliony Polaków kierują się starą dewizą Cicerona – „Gdzie dobrze, tam ojczyzna” i milionami opuszczają najlepszy kraj, emigrując do

Anglii, Niemiec, Austrii, Holandii i innych gorszych moralnie i bogobojnie krajów.

I tak w najlepszym kraju doczekaliśmy takich czasów, że ludzie nadal wyznają wschodni system wartości, lecz opowiedzieli się za zachodnią konsumpcją. Tej jednak w najlepszym kraju nieprędko się doczekamy. a razie podziękujmy za to co miniony rok dał nam dobrego, za szczepionkę przeciwko koronawirusowi dostarczoną poprzez Unię i życzmy sobie  Lepszego Nowego Roku.